Blog aplikacji Polskie Góry  

Na moim blogu obejrzysz setki zdjęć panoram górskich z opisami, a także poznasz wiele ciekawych pojęć, takich jak: undulacja, refrakcja, deniwelacja, deklinacja, inklinacja, analemma, paralaksa, aberracja, dystorsja. Zbyt skomplikowane? To dowiesz się np. dlaczego o wschodzie i zachodzie słońce jest czerwone oraz dlaczego lepiej nie stawać z boku na zdjęciu grupowym. Na dole ekranu znajduje się spis treści wszystkich wpisów na blogu. Zapraszam :-)

^/\^ Robert Celiński, autor aplikacji Polskie Góry ^/\^

8 listopada 2022 - Turniej szachowy na ATH w Bielsku-Białej i pełnia księżyca

Trochę prywaty - dzisiaj pierwszy raz po blisko trzech dekadach wziąłem udział w turnieju szachowym - Otwartych Mistrzostwach ATH w Szachach, rozgrywanych na terenie Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Organizacja turnieju stała na wysokim poziomie, a dodatkowo byłem bardzo miło zaskoczony ciepłym przyjęciem ze strony ATH. Za wpisowe w wysokości ZERO ZŁOTYCH już na start otrzymałem uczelniane gadżety, w trakcie zawodów mogłem korzystać do woli z wody w butelkach, a dodatkowo dostępne były też ciastka i ekspres do kawy (przed korzystaniem z dwóch ostatnich powstrzymywały mnie dieta i późna pora przed snem). Na koniec każdy uczestnik otrzymywał wydrukowany elegancki imienny dyplom.

Przez te 30 lat wiele się zmieniło w organizacji turniejów szachowych. Pamiętam, że kiedyś do pomiaru czasu korzystano z rosyjskich (a wtedy to jeszcze nawet radzieckich) zegarów analogowych, a teraz przy każdej szachownicy stał elektroniczny zegar, dodający zawodnikowi 5 sekund za każde posunięcie (tempo partii 10 minut + inkrement 5 sekund za ruch). Kiedyś wyniki i kojarzenia kolejnych rund były wypisywane ręcznie lub np. przyczepiano karteczki na tablicy, a kiedy kończyłem przygodę z szachami, wchodziły proste systemy informatyczne pod DOS-em oraz wydruki na drukarkach igłowych. Teraz wszystko było online, w czasie rzeczywistym - nie musiałem tłoczyć się przed tablicą z wynikami, tabelą i kojarzeniami, tylko odświeżałem sobie na smartfonie turniejową stronę na portalu chessarbiter.com i od razu wiedziałem z kim gram, na której szachownicy i jakim kolorem.

W ogóle to jakoś tak dziwnie było wybrać się na zawody inne niż biegowe ;-) Na turniej poszedłem w dresie, w którym codziennie pracuję zdalnie, więc ubiorem nieco odbiegałem od reszty uczestników (w czasie zawodów biegowych tego typu ciuchy to norma). Stojąc w kolejce do zapisów zacząłem się... rozciągać, jakby miało mi to w jakikolwiek sposób pomóc później przy szachownicy :-o Zreflektowałem się po kilku sekundach, co ja w ogóle robię i jak muszą na to patrzeć inni zawodnicy, stojący obok mnie w kolejce :-/ Cóż, jak wspomniałem, ostatni raz w turnieju szachowym grałem blisko 30 lat temu, a w międzyczasie brałem udział w blisko 500 zawodach biegowych, więc nabrałem "dziwnych nawyków" ;-)

Wracając do starych, dobrych czasów, pamiętam, że II kategorię szachową zdobyłem w czerwcu 1992 roku na turnieju w Jarosławcu nad Morzem Bałtyckim, w pięknym stylu wygrywając ostatnią partię z rywalem teoretycznie lepszym. Wtedy też interesowałem się już NBA i mam wspomnienia z Jarosławca, że kupowałem gazety i sprawdzałem wyniki rywalizacji w finale Chicago Bulls z Portland Trail Blazers. "Moje Byki" z Jordanem i Pippenem wygrały wtedy 4:2, zdobywając swój drugi tytuł mistrzowski z rzędu (potem po puchar sięgnęli jeszcze cztery razy - w 1993 roku i w latach 1996-1998).

Wracając do teraźniejszości, decyzję o starcie w turnieju podjąłem dość spontanicznie i byłem do niego słabo przygotowany, przede wszystkim nie byłem "ograny". Od momentu narodzin córki nie mam czasu na realizację nowych prywatnych projektów informatycznych, napisane przeze mnie aplikacje mobilne RunCalc, Polskie Góry oraz portal internetowy z nimi powiązany są już wystarczająco "dopieszczone", więc poszukiwałem jakiegoś wyzwania umysłowego, które można wygodnie realizować w każdym miejscu, o każdej porze i w każdym momencie można to przerwać. Wybór padł na rozwiązywanie zagadek szachowych na smartfonie i w tym obszarze rozwijałem się przez ostatnie 3 lata. To niestety nie wystarczy do tego, żeby dobrze grać w turniejach szachowych. Tutaj potrzebne jest solidne przygotowanie debiutowe, studiowanie partii, nauka teorii gry środkowej i końcówek, a przede wszystkim rozgrywanie wielu partii, czemu w dzisiejszych czasach bardzo pomaga Internet i portale typu chess.com, lichess.org. Ja niestety nie założyłem sobie nawet konta na tych portalach, bo po prostu nie mam czasu grać. Łatwiej mi co jakiś czas rozwiązać zagadkę szachową (lub kilka), bo w każdej chwili mogę przerwać mój tok myślenia i wrócić do tego nawet za minutę. W przypadku rozgrywania partii online nie ma takiej możliwości.

Biorąc to wszystko pod uwagę, moja zdobyta przeszło 30 lat temu II (druga) kategoria szachowa jest w tej chwili powyżej mojego obecnego poziomu gry. Mimo wszystko na turnieju dałem z siebie co najlepsze i w 7 partiach zdobyłem 3,5 punktu, co pozwoliło mi zająć 25 miejsce (akurat byłem rozstawiony z numerem 25, więc wszystko się zgadza) na 54 zawodników - w pierwszej połowie stawki. Poziom na turnieju wydawał mi się wysoki, jak porównałem go z innymi tego typu imprezami (ostatnio patrzyłem na wyniki kilku turniejów w moich okolicach), bo wzięło w nim udział wielu zawodników z konkretnym rankingiem, wyższym od mojego.

Jeżeli chodzi o sam przebieg turnieju z mojej perspektywy, to w drugiej partii przegrałem czarnymi z zawodnikiem z aktywną kategorią II+, w czwartej partii przegrałem czarnymi z kandydatem na mistrza, w dodatku na czas (z braku ogrania nie mam doświadczenia w zarządzaniu czasem) i po dzielnej obronie (rywal komplementował mnie po partii). Niestety zawaliłem piątą partię białymi z rywalem teoretycznie słabszym - dałem się wciągnąć w niepotrzebną wymianę ciosów w wariancie smoczym obrony sycylijskiej i musiałem uznać wyższość rywala, który ostatecznie w turnieju skończył jednak pół punktu za mną. Ostatnią partię białymi również powinienem wygrać, bo rywal strasznie zawalił debiut w obronie skandynawskiej i kiedy byłem pewny, że już "witam się z gąską", to mój jeden prosty błąd pozwolił przeciwnikowi nieco odrobić straty, a z końcówki z różnopolowymi gońcami nie dałem rady już nic wydusić i ostatecznie przybiliśmy piątkę na remis. Na plus - w wygranych partiach miałem pomysły na grę, udało mi się je realizować, a w szóstej partii dałem nawet rywalowi mata, co rzadko zdarza się na tym poziomie (przeważnie przegrywający zawodnicy wcześniej się poddają).

Pomysł z udziałem w turnieju miał też na celu zachęcenie mojej córki do gry w szachy, żeby zobaczyła, że to nie jest taka "zwykła planszówka", tylko że wiele osób interesuje się tym sportem. Ania przyjechała z Amelką do ATH i oglądały początek turnieju, ale potem niestety nasza pociecha zaczęła płakać, że ona "też by chciała zagrać - białymi!", no i skończyło się kibicowanie tacie ;-) Coś jednak zakiełkowało w jej głowie, bo jak wróciłem wieczorem do domu, to wyciągnęła szachy, ustawiła (już umie) i zagraliśmy kilka posunięć pionkami i

Widok na Beskid Mały z pierwszego piętra budynku L na kampusie ATH - w realu widoczny tylko fragment Gaików, w rozszerzonej rzeczywistości widać znacznie więcej:

Kiedy wracałem do domu, księżyc w pełni świecił już wysoko nad Beskidem Małym :-)

Wszystkie wpisy

----------------------------------------------------------------
Powrót do strony głównej aplikacji Polskie Góry
----------------------------------------------------------------
Copyright 2015-2024 Robert Celiński, Byledobiec Anin